poniedziałek, 25 stycznia 2016

PPD, czyli perfekcyjna pani domu

Witajcie,

Dom to "otwarta księga", która odzwierciedla to, kim jesteśmy. A przynajmniej powinien, dlatego ważne jest, żeby wiedzieć, co nas interesuje, w jakim otoczeniu czujemy się dobrze. 

Dobrze nam w naszym domu, jeśli on nas wyraża. Gdy urządzamy go wbrew sobie, nie czujemy się w nim komfortowo. To troszkę tak, jakby się ubrać, a raczej przebrać w np. obcisłe skórzane spodnie i jaskrawy top, gdy świetnie się czujemy tylko w luźnych rzeczach o stonowanej barwie. 

Zaczynam od pierwszego poradnika: Anthea Turner Perfekcyjna pani domu.
Jakiś czas temu rozmawiałam z kuzynką o porządkach i ani ja, ani ona nie przyznałyśmy się do posiadania tej książki. Dopiero po jakimś czasie (nie pamiętam już, która z nas) odważyła się powiedzieć, że ma taką pozycję w swoim zbiorze. Do tego głęboko schowaną. U mnie, choć leży na półce, to od samego początku owinięta jest w gazetę :) Chociaż nie wstydzę się tego, że leży u mnie książka perfekcyjnej pani domu.
Tak na marginesie, bardzo podobała mi się angielska wersja programów o tym samym tytule.



Autorka próbuje wytłumaczyć, że zajmowanie się domem nie jest tylko zbędnym zajęciem, na które nigdy nie ma czasu. Najważniejsza jest organizacja i wyznaczanie zadań. Namawia również do celebracji życia codziennego, a także uzmysławia młodym paniom domu, że takie postępowanie potęguje jego powielanie wśród najmłodszych domowników (dziecko nie będzie odkładało rzeczy na miejsce, jeśli mama tego nie robi, ale to już wiecie). 

W książce została przedstawiona strategia sprzątania w IV krokach; wielkie odgracanie, wyjątkowo gruntowne porządki, wprowadzenie systemu organizacji domu oraz uczynienie domu przytulnym.
Autorka działa zgodnie z zasadą, że w domu jest miejsce tylko na rzeczy: "potrzebne, piękne lub o dużym znaczeniu sentymentalnym". 

Może to i śmiesznie brzmi, kiedy czytamy punkt po punkcie, co i jak robić, ale dla takich "zielonych osób" jak ja, było to naprawdę przydatne. Tym bardziej, że lubię mieć wszystko wypisane czarno na białym. Większość z Was pewnie to wszystko "zabrała" z domu. Mnie nikt nie zaszczepił domowych nowinek, Tym bardziej, że wybyłam z niego jako młodziutka żonka. Zatem pierwsze nauki pobierałam od teściowej i  nie ukrywam tego, że także z tej książki.


Znaleźć w niej można porady od sprzątania lodówki, planowania menu, po organizację pracy w ciągu tygodnia. Rady proste (czasami nazbyt oczywiste). Wszystko jasno i klarownie wytłumaczone. Nie żałuję zakupu. Na kolejną część się jednak nie zdecydowałam, podobnie jak na polską wersję. Wiadomo, każdemu odpowiada coś innego.
I podkreślam, żadna ze mnie perfekcyjna pani domu i dużo mi do niej brakuje. Czasami kosztem pozmywanych naczyń po kolacji, uczę się do późna albo kosztem prasowania czy wycierania naczyń po obiedzie, bawię się z dzieciakami. Nie zrażam się i nie przeżywam, bo tak i tak wykonanie tych zadań mi pozostaje.

zdecydowanie nieperfekcyjna pani domu - lena


1 komentarz:

  1. O, ja też mam tą książkę i to jeszcze w wersji angielskiej, kupionej w trakcie wizyty w Anglii. Wiele podpowiedzi Anthei (z książki i programów) wykorzystuję w domu. A strony o odgruzowywaniu mam otwarte podczas pracy, żeby mnie przypadkiem nie pokusiło do złego (i zostawienia czegoś zbędnego) ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...